Strona:Stanisław Bełza - Za Apeninami.djvu/170

Ta strona została uwierzytelniona.

stała w śmiertelne lawy uściski, tak skamieniałby niezawodnie Neapol, gdyby Bóg nie roztaczał nad nim swojej opieki...
Przewodnik przybliża się znowu do ciebie i mówi, że niedawno pewna rodzina angielska śmierć tu znalazła, posunąwszy się za blisko ku kraterowi.
Nie przeraża cię to opowiadanie, pragniesz sam, na własne oczy, zobaczyć ogniste wnętrze...
Pragnienie to, nie przyobleka się w czyn...
Przewodnik usuwa cię gwałtownie od otworu, twierdzi, że on odpowiada za twoje życie, i chcąc nie chcąc, znajdujesz się na dole.
Bóg jest wielki, powtarzasz zdumiony, odwracając raz jeszcze ku górze oczy, niech będzie Imię jego błogosławione!..

∗             ∗