Strona:Stanisław Bełza - Za Apeninami.djvu/42

Ta strona została uwierzytelniona.

łą rezydencję do Rzymu; jeszcze dawniej, chadzali po tych ulicach, największy poeta i artysta, jakich spłodził genjusz Italów ziemi, a jeszcze dawniej rozkazy tu dawali potężni władcy, okrutni w wojnach i krwiożerczy, ale wspaniałomyślni i sztuki miłujący w pokoju.
Miasto to, — Florencja.
Nie wiem jak wyglądała w owej chwili, gdy przed Dantem zamykano na wściąż wrota, nie wiem, czy podobną była choć w części do dzisiejszej, gdy królowali w niej Medyceusze, — to wiem przecież, że kto jej od 1870 roku nie widział, nie poznałby jej obecnie.
Lat temu kilkadziesiąt, gdy Wiktor Emanuel patrzył ztąd pożądliwym wzrokiem w stronę wiecznego miasta, które udało mu się posiąść, dzięki tylko zwycięzkim Pruss orłom, lat temu powtarzam kilkadziesiąt, Florencja należała do miast, najbardziej ożywio-