— Gdyby mi kto powiedział, że widział na ulicy samego twórcę „Wallenroda“, prędzej może uwierzyłbym temu, niż moim własnym uszom, gdy ich doszły powyższe słowa Wołyńskiego.
— Jakto, Ordon? zapytałem zdziwiony, — przecież już nasz poeta wspomniał o jego śmierci...
— To i cóż, że tak powiedział? rzecz w tem, że mylnie doniesiono, iż Ordon nie żyje, a poeta nie sprawdził tej okoliczności.
Jak na starca, Ordon wyglądał wcale nieźle. Patrząc na niego, nikt by mu nie dał więcej jak 50 lat. Wiek i koleje życia, przeszły przez tego człowieka, nie pozostawiwszy na nim śladu. I kto by o tem nie wiedział, en mógłby, patrząc na jego sztywną postać, sądzić, że po różach mu żywot spłynął, jak tym bogatym Anglikom, którzy zwiedziwszy połowę naszego globu, tu nareszcie przybyl
Strona:Stanisław Bełza - Za Apeninami.djvu/47
Ta strona została uwierzytelniona.