Strona:Stanisław Bełza - Za Apeninami.djvu/56

Ta strona została uwierzytelniona.

skiego chłopca, u stóp którego widniały nakreślone ołówkiem słowa.
— To dzieło fantazyjne mego męża, a wiersz Lenartowicza. Czytaj pan.

„Ojciec góral i ja góral,
„Ojciec umarł a jam został
„I po ojcum fajkę dostał“

Rozśmieliśmy się wszyscy.
— Kiedy mąż, — opowiadała pani Rygier, — ukończył tę oto pracę, dla ozdoby naszego salonu, przyszedł do nas Teofil Lenartowicz. Popatrzywszy na figurę, wyjął z pugilaresu ołówek, i w kilku słowach scharakteryzował postać. Czy nie trafnie?
Rozmowa przeszła na Lenartowicza.
— Jest to jeden z dawniejszych mieszkańców Florencyi, — mówiła pani Rygier, — a nasz bardzo dobry znajomy. W tej chwili jeszcze nie wyjechał na letnie mieszkanie, zapewne więc pan zechce być u niego.