pierwszej mocy, Madonna Rafaela i Wenus Medycejska, i o Logii Lanzi, gdzie imponują Perseusz z głową Meduzy i inne arcytwory Benwenuta Cellini.
Kto o tem nie wie?
Od czasu „Corinne ou l’Italie“ pani Staël, do naszych „Kartek z podróży“ Kraszewskiego, w językach obcych i polskim, na sposobów tysiące, opisywano artystyczne skarby Włoch, lwią naturalnie część, poświęcając w tych opisach Florencyi.
Więc cóż ja tu dodam nowego?
Czyż czytelnik niema już dosyć tych wykrzykników i zachwytów, jakie wydzierają się z pod pióra wszystkich opisujących Włochy, na wspomnienie skarbów artystycznych, jakim równych w żadnym zakątku świata nie znajdzie? Czy nie nużą go już opowiadania na rożne sposoby, jednej i tej samej rzeczy, składając usta jego do ziewania, jak słuchaczy wesołych dykteryjek Pana Jowialskiego, Fredry?
Strona:Stanisław Bełza - Za Apeninami.djvu/63
Ta strona została uwierzytelniona.