Strona:Stanisław Bełza - Za Apeninami.djvu/66

Ta strona została uwierzytelniona.

Dante i Michel Angelo, to nadzieja dla ludzi dawnej opoki, że będzie kiedyś lepiej, to wiara dla ludzi epoki dzisiejszej, że Włochom już nigdy źle nie będzie, to pewnik wreszcie dla ludzi wszystkich epok, że kraj, który się szczyci takiemi dziećmi, „wyobrażeniem geograficznem“ nazywać się nie może.
Kiedym patrzył na szlachetną postać twórcy „Divina Comedia“ w kościele Santa Croce, kiedym stał zdumiony i olśniony przed grobowcami książąt Toskanii, uczuwałem dla tych wielkich geniuszów Włoch, coś z tego rodzaju czci, jaką starożytny uczuwał w obliczu bogów. I pytałem sam siebie wtedy, czemu tę dziwną cześć przypisać, i opędzałem się przed tą czcią pogańską, — chęć moja była jednak za słaba, zamiar rozbijał się o silniejszą przeszkodę, i mimowoli chyliłem kornie głowę, przed geniuszem tych dwóch nieśmiertelnych mężów,