Strona:Stanisław Bełza - Za Apeninami.djvu/82

Ta strona została uwierzytelniona.

broni, niema armii na skinienie jego posłusznych, nie mają ich i następcy jego pierwsi, mimo to wszystko korzy się przed ich wolą. u stóp leży w skrusze i prochu. I świat stary, świat uzbrojony w miljony mieczów, podnosi się jak jeden mąż z posad swoich, czując wroga, który mu grunt z pod nóg usuwa i w pierś jego wszystkie groty swoje kieruje, mimo to rozlawszy krwi potoki, pada zemdlony na ziemię, a z gruzów jego, niby feniks z popiołów, podnosi się pierwiastek nowy, gnieciony i prześladowany dotąd, przecież nieosłabiony krwi upustem, i mający objąć wkrótce w posiadanie swoje wszystko.
Pod skrzydły opiekuńczemi nowych porządków, rozwija się i do równowagi układa wszystko. Na trupie zmurszałego i zgangrenowanego Rzymu, na narodowych podstawach oparte, powstają nowe, niemożliwe przy dawnym, pogańskim ustroju państwa. Chrześ-