Strona:Stanisław Bełza - Za Apeninami.djvu/84

Ta strona została uwierzytelniona.

on, by umrzeć. Niechaj tu przyjdą, tu, na progi tego przybytku, jego ideje, które tylu zwolenników mają, niechaj spojrzą oko w oko tej władzy, która to z niczego poczęta, dziś politycznie do nicości sprowadzona, ogołocona z armii i broni, odarta z ziemi i w murach Watykanu zamknięta, nietylko nie zmniejszyła się i nie zamarła, jak tyle politycznych władz na tym świecie, ale owszem, rozrosła się i spotężniała, rosnąc i potężniejąc nieledwie z dniem każdym.
I powiem, że Watykan mniej był potężnym w chwili gdy rozkazywał terytoryom, mniej majestatycznie wyglądał, gdy cesarzom klękać u stóp swych kazał (Grzegorz VII), niż dziś, gdy z terytoryów jest ogołocony, niż wczoraj, gdy prosty minister z Berlina, urągał mu i nad nim się natrząsał.
Znikło bowiem to, co było ziemskiego, a co jako ziemskie jest biedne, drobne i przechodnie, pozostała Boska isto-