Strona:Stanisław Bełza - Za Apeninami.djvu/89

Ta strona została uwierzytelniona.

Włoch, spoglądając w stronę gdzie sarkofag spoczywał.
Istotnie znakomity, pomyślałem, zapisując moje nazwisko, do przeznaczonej na ten cel księgi, on pierwszy urzeczywistnił plan, o jakim marzyły tysiące, on zamienił w ciało słowo, będące w sercach wszystkich, on dokonał kolosalnego dzieła, na samą myśl o trudnościach którego, z rozpaczą opadały ręce najodważniejszym.
Niech więc śpi tu, pod tą kolumną wawrzynu, niech wypoczywa po trudach życia całego, niech uczy grobowcem swoim czcią otoczonym, odwagi bojaźliwych, wytrwałości łatwo oddających się rozpaczy i zniechęcaniu.
Niech śpi... pamięć jego nie zaginie, póki stać będę te gmachy niebotyczne, póki lazurowe fale Adryatyckiego morza, z szumem pieścić brzegów Włoch nie przestaną. Niech śpi.
Przyznać trzeba, że Rzym od chwili gdy został stolicą potężnego mocar-