Tak więc u progów Starego Rzymu rozciąga się wspaniale Rzym Nowy, zlewa się z nim i jedną całość tworzy. Miejscami Rzym ten odosabnia się od dawnego, tak, że chodząc po jego ulicach, ani domyślasz się, że tuż, tuż wznoszą się gmachy, które przetrwały dwadzieścia wieków, miejscami masz po prawej stronie budynek z przed lat setki, a obok Forum Trajana, lub też łaźnie Karakalli. Jest jednak po za Via Nazionale, pewna arterya ruchu, gdzie nie czujesz że jesteś w odwiecznem mieście, gdzie ci się zdaje, że chodzisz po Wiedniu lub Warszawie. Arteryą tą są: Corso i Monte Pincio.
Ulica długa i prosta, wązka jak nasza Wierzbowa a ruchliwa jak Krakowskie-Przedmieście, gdzie wieczorem jest istne piekło, gdy się zaroi tłumem przechodniów, a rankiem cisza sakramentalna i poważna, ulica po której, środkiem jedzie, noga za nogą,
Strona:Stanisław Bełza - Za Apeninami.djvu/97
Ta strona została uwierzytelniona.