Strona:Stanisław Brzozowski - Współczesna powieść polska.djvu/134

Ta strona została skorygowana.

dziczonej dziatwy i nędza chłopa, żyjącego kartoflami i mrącego głodem, gdy nieurodzaj przyjdzie, nędza kraju pozbawionego przemysłu i nędza przez rozwój przemysłu zrodzona, wszyszko to zrastało się i sumowało w duszy Dygasińskiego, wyradzało w nim zmysł dla smutku i brzydoty życia. W dziełach jego odnajdujemy jak gdyby zmęczenie człowieka, wstrząsanego przez dreszcz obrzydzenia, nudy Dygasiński odczuwał życie ludzkości jako beznadziejny smutek, jako bezużyteczne znużenie Z pracy czuł nie radość, piękno i siłę lecz zmęczenie. Przyroda, świat bez człowieka musiała stać się dla niego ucieczką. Zrazu i tu odczuwał tylko, a przynajmniej przedewszystkiem litość dla trapionych przez wzajemną walkę i przez człowieka zwierząt, zwolna jednak rozrastał się w jego duszy dziewiczy bór, paprocie pleniły się na perzynach miast, drzewa szumiały, śpiewało ptactwo, człowiek żył i rodził się, jak cały ten przekształcający się, nieustannie szumiący, rozśpiewany las natury. Tu odnajdywał Dygasiński spokój i szczęście. Stawał się poetą. I gdy się czyta Gody życia