jakie zrodzić się mogą w danej jednostce, składa się z przypuszczeń, mających te potrzeby zabezpieczać. O sprawdzeniu realnego znaczenia przypuszczeń tych, ani też o zbadaniu, czy nie wyłączają one siebie wzajemnie, nie może tam być mowy. Gdy jednak indywidualność jest istotnie silna, gdy wymaga ona wprost żywiołowo całkowitości od swego duchowego życia, pod wszystkimi frazesami i wmówieniami nurtować będzie nieustannie podziemny ból, przetrawiać się i przepalać głód duszy, wytryskiwać będzie mroczny ogień rozpaczy i zwątpienia. Próchno Berenta jest właściwie ukazaniem poza tkanką kłamstw, wmówień, niedopatrzeń tych mrocznych płomieni. Huk ich podziemny słychać tu poza każdem słowem. Słowa padają tu przepalone i krwawe. I wartość ich nie w tem co właściwie wyrażają, lecz w tym straszliwym krzyku po przez zaciśnięte zęby, wyrywającym się mimowoli, jaki jest w nich. I tam gdzie są one już blade i bezkrwiste ze znużenia, gdzie przetrawił się i wypalił w nich ból, pozostawiając chłodną rezygnacyę — jak w teoryach i wywodach Hertensteina — czuje
Strona:Stanisław Brzozowski - Współczesna powieść polska.djvu/164
Ta strona została skorygowana.