ske-Choiński, Krechowiecki, Gąsiorowski etc., etc. bez liku, jak to jest dobrze, że do nas nie dostały się zatruwające prądy zgniłego zachodu, jak to jest dobrze, że zapadamy coraz głębiej w bagnisko nieuctwa, lenistwa, nędzy, jak to jest dobrze, że stajemy się narodem paryasów słusznie pogardzanych, jak to jest dobrze, że syty i głupi ogół nie wie nic o najlepszych przedstawicielach narodu, jak to jest dobrze, że z trwogą dowiaduje się o każdym objawie samoistnego życia, jak to jest dobrze, że matki polskie grożą synom swoim przekleństwem, jeżeli będą siedzieć w cytadeli, jak to jest dobrze, że polska nauka zdycha z głodu, jak to jest dobrze... Lista byłaby zbyt długa. To com powiedział, starczy, dla wyjaśnienia, dlaczego w książce mojej czytelnik nie znajdzie znacznej części nazwisk, które przywykł spotykać na okładkach powieściowych, dlaczego nie będę pisał o Tyarze i Koronie, Trubadurach i innych utworach pp. Jeske-Choińskiego, które przetłómaczone są nawet na język włoski i są czytane, jak to na własne oczy widziałem po tramwajach przez
Strona:Stanisław Brzozowski - Współczesna powieść polska.djvu/67
Ta strona została skorygowana.