Strona:Stanisław Ciesielczuk - Głazy i struny.djvu/17

Ta strona została uwierzytelniona.

HANDLARZE


Życie to niezły interes. I śmierć to niezły interes.
Naprzykład: śmierć konkurenta. Wszystko ma tylko dwie strony:
„Dochód“ i „rozchód“. I nawet dalekie niebieskie sfery
Muszą się dać nam obliczyć w monetach cyfr, w cyfrach monet.

On nasze zna spekulanctwa, ale mu ich nie potrzeba?
On psuje handel, przez niego porządny handlarz traci!
Popatrzcie: on się wzrusza muzyką ziemi i nieba —
No, poco on się tem wzrusza? No, kto mu za to zapłaci?

Nienawidzimy melodji z najgłębszych głębin bijącej,
Wszystkim jednako najbliższej, gdy rozkołysze się szeptem,
Ona złocista? Cóż z tego? Lecz nie jest złotem brzęczącem,
Ona cudowna? Niech będzie. Lecz czemuż nie jest geszeftem?

My mamy swoje marzenia, ach, odurzamy się niemi!
Łokciami z naszych sklepików mierzymy nocy aksamit
I sprzedajemy go w myśli... A gdy nie stanie już ziemi,
Kupimy gwiazdy — i na nich każdy z nas wzniesie swój kramik.