Strona:Stanisław Ciesielczuk - Pies kosmosu.djvu/53

Ta strona została uwierzytelniona.
MĄDROŚĆ ŻYCIA

Bratu memu — Franciszkowi
Pachnie, jak leśna trawa, wonią mądrości prostej
Cała przeżyta przeszłość i przyszłość nieprzeżyta.
Noc między dwoma dniami błękitnym jest pomostem,
I świt wyrasta z nocy garścią jasnego żyta.

To ja — żyjący człowiek, to — ziemia, z której kwitnę,
To — z nieba kwitną gwiazdy, co mają blasku kolce.
A kiedy znowu słońce zatętni złotym rytmem,
Dzień, syn poranka, wzrośnie i będzie zmierzchu ojcem.

Szumi odwieczna nowość, piękna, jak zbóż melodja,
Huśtanych w lecie wiatru mieniącym się powiewem.
Powrotem w dal zgubioną jest każdej fali odjazd,
A cichość jest ostatnim, najdoskonalszym śpiewem.

Toczy się odpoczynków i trudów ciągła obręcz.
Pod głowę sen się ścieli, lub zimna śmierci wydma...
Kto jesteś ty, co ręce słodkim spokojem dobre
Nade mną rozpościerasz, niby najcichsze skrzydła?