Strona:Stanisław Ciesielczuk - Pies kosmosu.djvu/55

Ta strona została uwierzytelniona.

Stań na chwilę i nam się przypatrz, złotym oczom, któreś miłował,
I nam, czystym wieczorom kwitnącym — i nam, cienkim świeżym półksiężycom.
Stań i usta przyciśnij w milczeniu do snów cichych, do zmierzchów majowych.
Nie idź, miły, walczyć z tajemnicą!

Woła, woła wszystko: — Zaczekaj! Gwiżdże, gwiżdże pociąg: Żegnajcie!
Nowa, ostra radość wybucha: Nie ustawać, tylko lecieć, lecieć!
Kto jest wolny jak wicher w przestrzeni, w żadnej nie da się uwięzić chacie.
Pozdrowienie i sława pociągom, w śmiałym pędzie tętniącym po świecie!