Ta strona została uwierzytelniona.
OKNO
Jak przez pryzmatu grube krystaliczne szkło,
Łamały się promienie w iskrzące kolory.
Rzucone na rozpięte za szybami tło,
Przesuwały się złudne ranki, dni, wieczory.
Bawiłem się prześlicznie w swoim domku sam,
Aż wreszcie zagrzmiał we mnie głos od pragnień krwawy:
Twe oczy się wpatrują tylko w piękny kłam,
Czas nadszedł, byś przewidział — dosyć tej zabawy!
Trzasnę w szyby, zaskomli szklany jęk jak pies,
Otworzy się naoścież okno, niby furta —
Wyskoczę w zmierzch od chłodnej rosy wilgny łez,
By wykąpać się w świeżych, rzeźwych prawdy nurtach!