już w wypięknieniu najwyższym a na pewno w czymś co jest największe jak myślę nie od teraz i że największym jest uznanie owej genialności w mówieniu o największym uzyskane u będących już w tym największym, ale myśleć tak mogłem nie w tamtych chwilach, co do chwil zresztą to teraz jest — nie — już przeszła — chwila tanga.
Nie trzeba nic nadzwyczajnego, postawmy dwoje naprzeciw siebie, tak i kogoś naprzeciw jakiejś rzeczy jakiejś czynności gdy to jest mu pierwsze, nie musi zdarzyć się nic nadzwyczajnego, tak jemu z tym jak gdy ci dwoje widują się w jakimś niech będzie sierpniu, dłoń na dłoni mocniej zaciśnie się w jakiejś chwili zetkną spojrzenia na jakiś moment przyspieszą się trochę oddechy, jakiś dzień z tych kilku lub kilkunastu jakaś chwila niech jest dla nich złotawa powiedzmy jakaś hora aurea, w którą oni jak i w żaden z tych dni nie wkładają nawet całej swojej namiętności czy zapatrzenia, i nawet ich myśli są chwilami nie tam wybiegają w inne miejsca i może ku innym gdzieś z wyobrażań dłoniom oczom i tak dalej i może im się tam spieszyć, do być może też jakichś rzeczy jakichś czynności co się wydają im ważniejsze, gna ich też może choć nie musi nie muszą to być durnie co tak sądzą ku jakimś już wielkim sprawom na drodze ku którym te dni są im zawadą są szczegółem dość barwnym ale niewygodnym i zabierającym za dużo czasu na tej drodze w Wielkie, i robisz to coś ważniejsze czy zaledwie zacząłeś i nagle widzisz że przeszły lata i nagle zobaczą oni którzy wtedy widzieli tamto dość zwyczajnym i spieszyło im się w Inne i rozeszli się któregoś dnia bez powodów prawie prócz tych, może i z myślą że nie na zawsze że wrócą może a teraz było nie w porę bo czekały ich jakieś Sprawy jakieś Pierwsze dla nich i pilne, zobaczą że tamto było wszystko widzisz że lata przeszły i nic się nie działo cóż w nich miałeś zobaczą gdzieś pod koniec życia czy zobaczy któreś z nich że cokolwiek po tamtym było już nic prócz trudu czy i męki nieraz i lęków wszystko poza tamtym były puste miejsca w które wchodził już tylko ten potwór —
Strona:Stanisław Czycz - Ajol.djvu/117
Ta strona została skorygowana.