Strona:Stanisław Czycz - Ajol.djvu/135

Ta strona została skorygowana.

jeszcze kiedy jest możliwe a wiedzą kiedy gdy sobie to wypracowują tkliwie wzruszać ty masz się skończyć lecz przedtem oni muszą mieć tę świadomość że przedtem byłeś aż do ogłupienia z nędzy i strachu oni chcą się użalić okazać tak zwane serce okażcie swoim psom rozdarte jak mówią współczujące okażcie psom za wzruszającą wierność i jestem tak pewien wtedy ich łez że aż mnie samemu stają w oczach na myśl że są tak przygotowane, i wzbierające już coraz niecierpliwiej łzy bezwzględne żądające spiesz się,
zaraz, bo te wozy, czy z jakiego przypomnienia czy śpię albo się upiłem ale czym, skąd wyjechały i czy dla mnie i czy ja i ten cyrk nie wiem nawet czy to cyrk i wozy są nie całkiem wozami, i trochę inne niż mógłbym przypuszczać widzę ich ściany i dachy płaskie jak ściany widzę chwilami duże skrzynie podobne do cyrkowych wozów, w kolorach nie jaskrawych lecz pomalowane z wyczuciem z jakimś smakiem, powtarzam to sobie mówię że ze smakiem kiedy już siedzę w tej wydłużonej izbie czy sieni, widowisko myślę ale myślę też o menażerii niepotrzebnie bo widowisko będzie zdaje się normalne, choć jednak uporczywie ta myśl że w skrzyniach jest coś, jest coś interesującego i wystarczyłoby otworzyć po jednym ich boku i jeszcze myśl o jakiejś wystawie technicznej może wystawie narzędzi, teraz gwizd i nie mam pewności czy na zaczęcie przedstawienia i nawet gdy wciągają do izby nagie ciało nie wiem czy już się zaczęło gwizd trwa nadal trochę taki jak gdy przesuwa się coś ciężkiego po polerowanej płycie betonowej to ciało jest przesuwane właśnie szybko wleczone ciągnięte za nogi tak tak stąd gwizd to ciało skórę ma pewnie zgrubiałą twardą i wyszlifowaną, jest żywe i ten człowiek choć nie widzę u niego żadnych ani cech męskich ani piersi jest mam skądś świadomość dorosły trochę może mały, to jest jakiś słyszę teraz jego głos wysoki głos prawie dziecka jakiś duży karzeł, krzyczy rzuca się tych ciągnących go widzę nadal dość niewyraźnie może mało zwracają moją uwagę w kącie jest ławka i coś jeszcze a może tylko parę desek pozostawiają go na nich krzyk przechodzi w kwilenie jakiś jeszcze ruch ręki ruch nogi i zdaje się zasypiać kwilenie jest coraz cichsze,