i znowu gwizd i krzyk wleczone jest następne ciało i znowu, w krzyku jest nuta złości, złości może jak u dzieci odrywanych od zabawy lub złość czy niezadowolenie zwierzęcia gdy gdzieś stało i nagle jest zmuszane do zmiany miejsca zmuszane ciągnięciem za uszy lub ogon a i biciem jest wleczone wreszcie, są mięsiste bez wyraźnej sprężystości lecz i żadnej wiotkości mięso nabite ciężkie, i zmęczone, skóra jest napięta i ciemna i myślę o skórze Indian, i brudna, patrzę na jedno z leżących plecy uda i ramiona są ciemnopopielate od brudu i myślę o kurzu na podłodze czy betonie tutaj w tej izbie i na korytarzach klatkach schodowych podwórkach może ulicach przez które to było wleczone, leżą obok siebie na wznak nogami zwrócone do mnie, jakaś noga jest podniesiona jakaś jeszcze się trochę porusza obok są nogi rozwarte, wszystko to nie ma w kroczach owłosienia i widzę lecz dlaczegóż gdy ciągle trudno mi to kojarzyć z jakąś płcią widzę przynajmniej w tych zwróconych wprost ku mnie wargi sromowe trochę jakby obrzękłe i dość świeżą różowość w ich rozchyleniu, to, to był najwyżej początek widowiska i teraz ruszają wozy i wiem że są już otwarte lecz znajdują się jeszcze po drugiej stronie a otwarte są na zewnątrz po drugiej stronie kręgu zakreślanego już biegiem lam czy antylop zwierzęta biegną szeregiem białe z sinymi lub ostro błękitnymi krążkami krążki są lekko wydłużone w formę elips są tak podobne zresztą do obwódek wokół oczu że każdy jest jak zarys oka przysłoniętego białą powieką zwierzęta w pewnych momentach wyglądają jak wycięte z papieru nie wolno przekroczyć kręgu który zakreślają nie wolno wejść do wewnątrz choć jest myśl głównie o linii kręgu nie wolno mówię sobie i może myślę o karze straszliwa mówię no tak wiem straszliwa nie mniej zbliżam się do tej linii zwierzęta nie obejmują całego kręgu zakreślają go tylko biegiem jest ich kilka lub kilkanaście zbliżam się i nagle spostrzegam że jestem już w środku że właściwie podchodzę od strony już wewnętrznej ale linia jest o krok a zwierząt jeszcze tu nie ma i będę mógł wyjść one biegną dość wolno spokojnie lekko z pewną gracją z elegancją lecz spiesz się są już blisko stanąłeś na linii a one są bli-
Strona:Stanisław Czycz - Ajol.djvu/136
Ta strona została skorygowana.