Strona:Stanisław Czycz - Ajol.djvu/158

Ta strona została skorygowana.

żeli wtedy ponurość to na ignorancję, taką; ze sielanką, wiesz z kartki którą Ci posłałam.
Uczę się na zdanie tej cholernej matury i jeżdżę do jednej dziewczyny za miasto na Wisłę na ryby na konie patrzeć obejmować to kwitnące i gnijące co wieczność bym nazwała.
U imię i nazwisko kobiety, historyka sztuki tu mieszkam i myślałam pić przestanę i myślę zdrowsza byłam i o ileż młodsza ta z listów tamtych smutnych jeszcze na ratunek, chociaż już z tym embrionem: że nikomu nawigacji siebie nie pozwolę lub nie potrafię lub nie chcę. A bóg jeżeli to największy rzeźnik i baran(ek) — równie.
W końcu możesz nie chcieć i nie przyjmować tego listu. Lęk mi się już tak we mnie sparaliżował że straciłam jego poczucia i stopniowanie.

Mocno jak zawsze pozdrawiam.


W —, 4 VIII 60.

Naturalnie, zapewniam że nikt, nie wiem dlaczego nagle mi piszesz (w tym liście pierwszym od dawna a w tamtych nie podkreślałeś) że to rozmowa wyłącznie pomiędzy Tobą i mną i nie może czytać Twoich listów nikt inny, lecz dobrze że napisałeś mi o tym to mogę dodać: nigdy.
Za bardzo chyba męczące jest dla Ciebie to moje do Ciebie pisanie, nie traktuj jednakże tego jakbym do konfesjonału, jest bardzo, nie wiem, cholernie, nie wiem, ciężko, żeby móc być na powrót w domu odmalowałam całe mieszkanie i właściwie z tego pięknego zmęczenia to już pełzać jedynie. I chyba zwariowałam zupełnie albo to maksimum — odtrutka — zapisałam się do Aeroklubu na szybowce, najpierw skoki bo wszyscy są po obozach. Pytałeś „za mąż” co znaczy, — diablo, o, bardzo trudno, to nazwisko młodego malarza czy poety, tak strasznie ciągła ta histeria wśród nas i ciągła prowokacja do wybrania siebie czy dwoje i niemożliwość nawigacji sobą albo siebie, że już dalej nie umiem i wydaje mi się zabawa nie dla mnie to małżeństwo, — i pisałeś żebym się z tym wstrzymała że jakieś pięć sześć miesięcy powinno wystar-