Tutaj są ciała przeznaczone na agonię, tu na korytarzu i tutaj piszę, jedna z tych kobiet urodziła dziesięć dni temu dziecko i łożysko część łożyska zostało w niej i zaczęło gnić a teraz już wszystko zakażone od nóg do pasa skrzepnięta granatowa to ciało woła pić i boli jest pod taką budą z żarówkami ale nie ociepla się tylko bąbli, nie chodzi mi o jakiś naturalistyczny opis lecz że to dzieje się i obok stoją te zdrowsze organizmy mechanizmy i nic a jeżeli krzyknie ktoś czy się skrzywi czy odwróci to tylko lęk przed zimnymi granatowymi nogami swoimi.
Jestem tu bo szukają antybiotyków na moje bakterie, mam ciągle gorączkę. Denerwuje Cię pewnie że piszę prosto i wyraźnie ale ja nie aż tak nie widzę.
Czy w tym tchórzostwie jest też lęk żeby nie być samą lęk o którym Ci mówiłam kiedyś lub pisałam czy to nadal ten lęk? nie potrafię Ci odpowiedzieć, przecież absolutnie zupełnie jestem zawsze i każdy też samotny, może chodzi raczej o „samotnostki” o te momenty poczucia że tego co jeszcze najmożliwsze z możliwych co nde jest dużo jakieś zaufanie że nawet tego nie, albo zupełnie być zaszczutym i szczuć.
Widzisz zastanawiam się nawet dzisiaj czy sprawy które ci przekazywałam stanowiły jakąś bardzo istotę mnie i wiem że nie bo nie sprawiało mi pisanie tego trudności tej pustki natychmiast okazującej się w momencie zastanowienia, przecież te dookolne fakty i ewentualnie wnioski są zamienne każdy być może przypadek interpretowany czy ma inną wartość poza tą jedną że dotyczy mnie że pamiętam komentuję sama siebie.
Nie mam powodów do pozostawania na powierzchni i nie mam powodów (choć z wielu punktów czuję podejrzewam doszukiwano by się) do skończenia z sobą, czuję bezmiar cwaniactwa i jakby ułomność że nie potrafię że nie ma we mnie chęci stosowania czy po prostu wykorzystywania go. Mam tu pewną sprawę — jest tu benedyktynka zna dobrze współczesną poezję francuską i nie ma w niej za dużo obłudy i rozmawiam z nią, ona z innymi siostrami zajmuje się potworkami urodzonymi czy poczę-