chwilą po wysłaniu pisanego wczoraj spóźnionego listu na Twój poprzedni), nie umiem Ci tego określić, nagła emanacja nieokreślonego ciepła, jakieś drganie nieuchwytne które nieczęsto u mnie, i powodujące pragnienie nie tyle istnienia co może wydobywania jeszcze chwil łagodnych — choć nie bez przyczajenia; być może to jedynie idealna predyspozycja do przejęcia klimatu wytworzonego wokół Ciebie czy raczej w Tobie; nie staram się pojmować; melodia; motyw muzyczny; centrum światła; pajęczyny.
Ja już nie liczę na siebie rozumiesz nie Liczę na nikogo (mało mnie obok interesuje) na nic. Wiesz tkwiłam dotąd jeszcze w pewnej dość zresztą dawno skleconej koncepcji, najbliżej bym Ci to mogła pokazać z dawnego gdzie stosunek do zjawisk (nie ich obraz) dotkliwych
a miało być ziszczanie i nieugięci —
jest i tak nawet lepszy czas niż ty
bezwzględny gdyby rzeźbiarz to wszystkiej i nie lokator
i który by mnie ociosywał w jakie chce mieć ściany
ja na to co tobie wygodne siebie nie odwarstwię
pewna rezygnacja z praw z norm społecznych, niepojęte dla mnie to użytkowanie i takiej energii na sprawy które dla mnie obce najzupełniej obojętne, chodzi mi tu o utratę tamtej koncepcji a nie o świadomość że istnienie jej wynikało z samoobrony. Nie jestem wśród ludzi żaden terminator a miedze nasze tak blisko i rzeczywiste.
Mucha zielona tu bardzo brzęczy koło lampy, przerywam by spalić ja lub wypłoszyć.
To co napisałeś w tamtym poprzednim liście (streszczając: rzeczywistość gdy nawet mieć najświetniejsze wszystkie warunki — choć rozumowanie takie nie z odurzenia ową świetnością ale i nie przechyleniem się w stronę przeciwną lecz gdy jest średnio i spokojne jasne widzenie — fakty, dziania się, co dalekie od spodziewanego może kiedyś, i wreszcie absolutna pewność że nie będzie w tym jeszcze jakieś czasie trwania nic innego powtarzania tylko w najlepszym razie, dla tej rzeczywistości i tych w niej powtarzań ogromnym byłby przepłaceniem najdrobniejszy wysiłek w kierunku zachowania życia jakikolwiek znoszony ból najdrobniejsza o to życie troska a raczej by
Strona:Stanisław Czycz - Ajol.djvu/179
Ta strona została skorygowana.