obręczy, skandowane noc w noc nieraz sen jeszcze, i słyszane dudniące nie wiadomo z czego wynikłe słowa ani do kogo te słowa te zdania skierowane dotykające chyba jakichś chórów niebieskich taka jakaś tkliwa reakcja na to „jakby jasne zakażenie sobą” „jakby nasze zakażenie sobą” — dwa warianty i do tej pory nie wiem który prawdziwy bo zawsze jakieś miligramy przeważały że „nasze” innym razem że „jasne” — zdania które są i nie są wytworem przyćmionego mózgu, zdania na których przypływ czekam wielokrotnie, zdania przed którymi nie potrafię Się obronić. Idiotyczne. Wracam do tych pominiętych spraw —
Erotyzm, — doskonale pamiętam jeden moment kiedy wiesz tu u mnie powiedziałeś mi lub nie mnie lecz dziewczynie albo raczej do mnie dziewczyny do funkcji dziewczyny powiedziałeś — powiedziała w Tobie funkcja chłopaka — że takich chwil powinno się przeżywać jak najwięcej, zmyliłeś mnie myląc się być może sam to znaczy klasyfikując mnie z góry jednostronnie nie nawet według form etyczno-moralnych ile chodziło Ci zapewne o pewną określoną orbitę obracanie się po niej, zabawę nawet w pewnym sensie pełną czy jak to nazwać udaną dla gatunku ludzi którzy nie zobaczą samych siebie nigdy, ludzi będących jednym z trybków części tego wielkiego mechanizmu, ludzi zadowolonych zadawalanych w tychże kategoriach, ludzi których — mówię to z całym przekonaniem — możemy zauważyć w sobie, pobrzydzić się sobą, podrwić, boli, śmieszy, — nie rozumiałam Ciebie nie wiedziałam przecież że w Tobie nagromadzony jest cały ładunek wielu nie znanych mi zresztą do dziś powodów dla których niszczysz dla których niszczejesz (być może), — Widzisz żenujące jest dla mnie samej — i takie wydaje mi się już odległe — pisać Ci to; ja chciałam być wtedy Twoja, pomimo czy nawet przez pewną jak się chyba domyślasz obrzydliwą historię w czasie wymieniony jest rodzaj zjazdu młodych twórców mówiąc lapidarnie gruźlica litość alkohol, tak wyglądało moje pierwsze przeżycie erotyczne — odczucie największego upokorzenia, winnam sama sobie, zobaczyłam pierwszy raz moją bierność wymiotowałam i płakałam —
Nigdy nikomu nie mówiłam tego, przed Tobą ta wi-
Strona:Stanisław Czycz - Ajol.djvu/187
Ta strona została skorygowana.