myliłeś się w liczeniu, spóźniłeś się, bardzo. Tak, możesz być czy królewicz (że się Ciebie boję, z pierwszego dawno listu) czy rozlepiający moje listy w szalecie w szaletach — te najzabawniejsze. Jeszcze jest też to nigdy nie wypowiedziane to w nas niepodzielne bym nazwała i jeżeli odrębności jeżeli cykle to pewno zamknięte, i tej rdzy trochę — myślę tę „dziwę”, choć jej nie zmyśliłeś przyznaję i wiem w reakcjach cofania się w moje dni w daleko w jeszcze blisko nawet. Powściągliwość sobie radzę bo nastąpiłoby zaraz. A z tą rybą czy wolisz ślimakiem coś nakłuwanie coś bezprawie
— czasem nieprzewidywane ten moment ogłuszenia że mimowolnie skarga się wydobywa, tego zdaje się nie wiedziałeś o mnie, rzężenie nieraz transkrypcja bólu, nie kierowane, a jednak pochylają się nad tym nad tym kimś nie tyle ciekawość nie mówiąc współczucie ile likwidacja. Umyślnie przeszłam do tego „likwidacja”, zawsze było dla mnie absorbujące, też dotkliwe bo — choć niejasno już odczuwam (czy przypominam odczuwania) — dotyczące mnie, w którymś tam z moich stadiów, już do tego, likwidacja czegoś uwierającego, ucisku czy stęchlizny likwidacja pewnych spraw ukrywanych czy omijanych, tego powodu zbiorowego lęku czy i też niechęci widzenia tego, jest wielki organizm który potrafi zaprzęgać lub likwidować, oczywiście ta realizacja zależna od obustronnego uwrażliwienia, od stopnia, — to nie z interesowania się mojego ogółem lecz z widzenia że jest jednakże istnieje zazębianie się, można powiedzieć — los człowieka. Właściwie nie chciałam tego stanu nazwać skarga. I to zwracanie się i w pewnym kierunku zwracanie a nic już z każdego. Lecz jeszcze, to niewypowiedziane,
za bardzo asystowałam sobie, trochę folgi tak rozkurczyć mięśnie żeby je zaprząc w pracę wytwarzającą pomyślałam niedawno i nie pierwszy raz i że to pewnie mi musi matka powiedzieć przybliżyć mi jak najostrzej swój czas niedołęstwa lub zachorować nagle i ciężko że tylko ja (musi od niej wyniknąć ten bodziec) ja jedyna będę mogła utrzymać ją zatrzymać tutaj przez jakiś czas jeszcze — żebym wiedziała że ja ją rozżarzam.
Ty prawdziwy czy ten podobny silniejszy jesteś od
Strona:Stanisław Czycz - Ajol.djvu/196
Ta strona została skorygowana.