Strona:Stanisław Czycz - Ajol.djvu/213

Ta strona została przepisana.

z temperamentem! Jestem...
żaden Władek, ja
Dobrze. Wejdź dalej i usiądź sobie Karolu boś się może zmachał
ja me jestem żaden ( ( ( ( (
Ależ dmuchnęło. — Przywiązują się nawet do imion ( ( ( — Więc jak to było, Józku, z tym... Ty, gdzież on jest?
A... a co?.. — gdzie on?..
Zdaje się pojechał dalej, zdmuchnęło go. Dojedzie na czas. Miał spóźnienie. — Ty masz teraz ruch czy ja?

i w dodatku po gówno.
Co?
Toś pojechał pionkiem jak laufrem? I żeby ci to choć było po co. — Chysia można dostać od takiej gry.
Jakim pionkiem? gdzie?
To jeszcze bierzesz mnie za durnia, czy ślepego? — Tu.
Przecież to laufer.
Poczekaj. To jest pioneik, tak?
Tak.
A to jest laufer, tak?
Tak.
Więc czy to mnie się już popieprzyło, czy ty kantujesz albo grasz tak nieprzytomnie że ja już...
Idę
a idź, bo gdy masz tak grać... czekaj, dokąd ty się... — I poszedł. A idź, bo i tak z ciebie jest mi gówno, tak grać. — — No, to może by teraz
Rany boskie!!
Więc jesteś. A myślałem żeś naprawdę poszedł
odlać się i
i przeraziłeś się swoim szczaniem. No, można się, szczaniem i tak dalej, — całemu swojemu ścierwu gdy się tak dobrze przyjrzeć i co się w nim i z nim wyrabia, i że być to być w tym
idź...
i że co się jeszcze może wyrabiać, nie? i w każdej chwili
idź, zobacz... tam, za murem... to już dolecieliśmy do... diabeł... czy... Marsjanin...