Strona:Stanisław Czycz - Ajol.djvu/228

Ta strona została przepisana.

wszystko to już... mi wszystko jedno... do snu... niech i wiecznego... przed nim trochę pospać (normalnie, zdarzały mi się w snach gonitwy i harówy... i jeszcze gorsze historie, szkoda gadać... nawet w sny się wdzierało... i jeżeli w tym wiecznym tak ma być to dobrze przed tym trochę wypocząć... wyspać się... lulu... dzień dobry ci królu-Lulu, — dzień dobry ale spierdalajcie bachory, jaki tam dobry... w dodatku krowy bodą... dom rozwalony... częstuj je tu ostatnim kawałkiem chleba, i zrzucają gdy się... chciałem przejechać... wiatry wieją... ktoś ogrywa w szachy i znika nie dając rewanżu.. — dodajmy że wątpliwe czy był... — śpij... śpij bo właśnie księżyc... ziewa i za chwilę... zaśnie...
a tyle razy sobie powtarzałem że nie mogę grać tuż przed nocą za duży jestem nerwowiec, rozdygotany potem się na łóżku do rana przewracałem nie mogąc zasnąć, zwłaszcza gdym przegrał... do rana... a... a ja raniiutko, raniutko wstanę, zobaczę słonko kochane
do czego wstanę gdym szedł tam nie miałem tu co żegnać teraz to powitaj dzień dobry ale nie ze mną się wam bawić szedłem młodo tam mi dobry było mi w blasku teraz powróć i drzewa stały zaświecone powiedz teraz tym zgaszonym pniom niech wrócą w liście... coś mi się dzisiaj... śpij, wstanę, raniutko, zobaczę... i zdaje się coś tu runęło, nie?... coś ci... opowiem... zdarzyło mi się coś... słonko kochane... opowiem ci, jak... i jak drzewa przeszły osmalone.. opowiem ci ale się nie śmiej ze mnie... zobaczysz, jak...
mokre całe to łóżko, jak i ja, tak się zrobiło zimno, dalej ten deszcz i wiatr, albo wydaje mi się że i gorąco, gdybym miaił co ciepłego ubrać, e, nakryję się tą wanną, bo w dodatku latają w powietrzu różne rzeczy nie lubię gdy w czasie snu spada na mnie cegła... albo pociąg... dałbym ja wam skurwysyny za tego chama... opowiem ci, ale się... skąd się tu wzięła ta wanna?.. śpij bo właśnie... księżyc... ziewa...
a może by się pogimnastykować? — przed snem niedobrze, najlepiej z rana... z rana, to daje rześkość na cały dzień... i zdrowie na całe życie... raniutko... wstanę...
ale się nie śmiej... i drzewa ogołocone powiedz tym dymiącym kościom niech wrócą w liście i przez ten las ostrożnie... wszystko... wszystko skłonione do snu na tym świecie... kto to powiedział?.. wolałbym nie wracać, nie przej-