Strona:Stanisław Czycz - Ajol.djvu/29

Ta strona została skorygowana.

były przyjmowane stygł zapał, nagryzmolone co bądź i jak bądź słusznie mógł uważać za lepsze od wszystkich opusów gena W ale po cóż tak brał pod uwagę których rozumowania sam przecież nie pojmował preparatorów gena W którego też słusznie mógł uważać za kiepskiego swojego ucznia, gen W z materiałów wynoszonych z budowań Anda zdawało się niebotycznych i później równie porywających rozwalań (widywali się jeszcze) klecił budki dla krasnoludków i tym podobnych zwierzątek, And tamto mówieniem na razie niczym więcej gen W natychmiast uskarbiał milionom powiedziałem że widział dla siebie i rzeczywiście sam wlazł, w te budki on więc tak widział tamte budowania, wlazł słyszałem niedawno że mówi iż jest wilkiem jakimiż więc zwierzątkami są jego preparatorzy w gena wleźli tak samo w te budki on mówi to im nie obchodzili go nigdy inni którym nie był gen W, kto szlachetny i bohater niech do Wysokich frajer próbuje bojowych podskoków do złych silnych a ja sobie upodobałem pochylać się, w te budki, mówi im że jest wilkiem czyli ostrożnie bo może ugryźć, wszystko możliwe z tej kupy papieru i preparowań, biedne dziecko(-wilczek), — i byśmy może ani ja tych słów ani on (And) żadnego jakiemuś ich genowi poświęcił genowi W wierszyk-gadaninę o wyrażaniu zapachu w poezji przerywa ją mówiąc mu (genowi W w którego mieszkaniu ta ich we wierszyku gadanina) żeby otworzył okno (czy może wyniósł wiadro stojące przy łóżku) bo bardzo czuć szczyną, przerywam i ja,
chyba w czasie tamtych rozwalań moje z Andem rozmowy nabrały na dobre rysów tego niepewnego i jak porównałem do komunikatów z czasu wojny zrozumiałych jedynie dla pewnych wojskowych grup operacyjnych to by te wzajemne wtajemniczone grupy były w końcu wybite w nas prawie co do nogi po dziesiątkowaniu ich od początku już od początku nasze rozmowy miały te rysy. On mi od początku działał na nerwy.


tylko że potem w miesiąc lub dwa po tamtym z nim w lesie spotkaniu zastałem dół w miejscu bomby, była