sy, i ona, ta kobieta, jest tutaj, jest przy mnie, i dotykam jej, i ona ten czas tę chwilę w której trwa taniec oddaje mnie, tylko mnie, cała jest w tej chwili dla mnie, i nie wiem jaka ona jest, jak wygląda, i może nigdy nie będę wiedział, ale wtedy jest dla mnie piękna, jest najpiękniejsza, nie patrzę na nią, widzę tylko długie cienie od nóg tańczących — i jeszcze chwila, moment, który przechyla to wszystko w jakąś niepojętą pachnącą kobiecym potem wypełnioną wilgotnymi dotykami i barwą szminki stronę,
oto już jesienią znajduję w głębi lasu polanę jeszcze pełną poziomek, nie zrywam żadnej chce tam przyjść z dziewczyną o której myślę jak o mojej — a której nawet nie pocałowałem i która chyba nie wie że tak o niej myślę — zostawiam te poziomki dla niej, chcę z nią tam przyjść a ona najpierw nie ma jak mówi czasu i codziennie chodzę tam sprawdzać czy ktoś nie zerwał poziomek, a potem już poznała się w pociągu z tym chłopakiem i już tam nie chodzę, lecz jeszcze jakiś czas myślę o tych poziomkach, że może jeszcze są, jeszcze nie opadły,
oto ta dziwa, nawet nie kurwa, a może wolałbym żeby to była kurwa — już chyba wtedy zaczynałem lubić coś zdecydowanego — zresztą tego w tamtej chwili nie myślę, myślę tylko o tym co ma nastąpić — czekam na nią wiem że przyjdzie i że właśnie w tym celu, czekam, jest noc, i że zaraz to nastąpi, ona przyjdzie, i kiedy jej jeszcze nie ma i później gdy już ją dostrzegam ta wzbierająca i znowu wzbierająca fala upału pomieszanego z zimnym dreszczem, — a potem leżę obok tej całkiem mi obcej i jak widzę nagle szpetnej dziwy, i jest mi jakoś źle i nie wiem jak odejść co powiedzieć, chcę być sam jak najprędzej sam i gdy ona ciągle mnie jeszcze całuje jest nagle mgnienie myśli o uduszeniu jej i rozglądam się nawet czy jesteśmy dość daleko od domów czy ktoś mógłby usłyszeć gdyby zdążyła krzyknąć,
ten słoneczny sierpień, prawie wszystkie jego wieczory, wieczory często przeciągające się w noc, chodzimy do lasu, bawić się w pazia i królową, na jednej z zabaw zobaczyłem ją pijaną i jeszcze domagającą się wódki, więc pomyślałem że musi lubić nie tylko wód-
Strona:Stanisław Czycz - Ajol.djvu/52
Ta strona została uwierzytelniona.