rzygał, gdybym miał czym, może gdybym nie był tak wyczerpany to ta gra w pokera doprowadziłaby mnie do szału, tak, nie miałem na to siły, tym bardziej że jej resztki musiałem skupiać na grę, starałem się nie przegrać tych paru złotych, to może była głupia uporczywa myśl z lęku przed kreskami znaczonymi na marginesie gazety jeślibym już później przegrał nawet zapałki, jednocześnie musiałem udawać że ta gra sprawia mi ogromną przyjemność że za nic nie chciałbym jej przerwać
gdy on powiedział że coś ma w tej swojej teczce pomyślałem że może kupił coś do jedzenia — ta moja naiwność była chyba też wynikiem osłabienia — dwie flachy wódki nic więcej, przyjąłem to już tylko z tępą rezygnacją, a powinienem wyrazić zachwyt czy przynajmniej zadowolenie, choć zadowolenie było rzeczywiście — gdy udało mi się przełknąć parę łyków bez zewnętrznych widocznych wstrząsów; wiedziałem że And patrzy na mnie gdy piję, „świetna wódka” zdołałem jeszcze powiedzieć wręczając mu flachę „świetna, a właśnie myślałem o tym, miałem wielką ochotę się napić”; wyglądało że uwierzył bo po chwili ją schował;
nie wróciliśmy jeszcze do przerwanej gry — a ja trzymałem karty gotów do natychmiastowego jej podjęcia — And patrzył w okno, czekałem aż się odwróci (aha, przeszliśmy już do gry w oko, i gdy on wtedy patrzył w okno schowałem do rękawa asa. — A potem zapomniałem o tym i z asem w rękawie, który gdzieś tam się zaczepił, z tym asem byłem już przez cały czas naszej jazdy; dopiero później, już w domu, kiedy się rozbierałem, on mi z rękawa wypadł
Mam tę kartę; — o, jest tutaj: as pik; zagięty róg, papier brudny, barwy prawie popiołu, z jakimś żółtawym zaciekiem z jednej strony. Mam tego asa; he he, And, zagramy w oko? No tak, w guziki, ale wolałbym teraz w oko; ten as? nieuczciwe? Co nieuczciwe? Że chcę aby szanse były mniej więcej równe? — miałeś przecież zawsze przewagę nade mną, to czy ja nie mogę pomóc sobie tym w rękawie asem? miałeś przewagę — sam stwierdzałeś, nie, nie tylko w grze, o ile zresztą to wszystko nie było tylko grą, byłem oczywiście kiepskim partnerem nie dorównywałem — powiedziałem już, brak uzdolnień czy
Strona:Stanisław Czycz - Ajol.djvu/67
Ta strona została skorygowana.