nie pamiętam go dobrze, — wybrałem „Świdrygę i Midrygę” ze względu na zróżnicowane a w dodatku bardzo piękne imiona; głównie z tego względu.
— No, tym bardziej że „Świdryga i Midryga” jest też sentymentalne. — A ten twój pomysł naprawdę świetny; bo pamiętam — przykro mi, Midryga, że cię tym może znowu smucę — pamiętam początek tego wiersza:
Jeno tańczą dwaj opoje — Świdryga z Midrygą.
— A ja pamiętam gdzieś ze środka:
Tańcowali aż do zdechu i aż do upaści!
— No tak, jesteś sentymentalny. Ale „wciornaści” bardzo mi się podoba, to rzeczywiście coś dla nas.
— No... — Wiesz, przyszło mi to do głowy gdy ty wysiadłeś
— tańce to coś z karnawału; kiedy pisałeś wiersze, to w którymś — poczekaj, jak to tam pisałeś — karnawał tak podobny do
— gdy wysiadłeś i pociąg ruszył; widzisz; twój płaszcz leży jeszcze na ławce, zdjąłem go wtedy z wieszaka i położyłem się na nim, pomyślałem że będę sobie słodko i dość wygodnie spał na twoich szmatach podczas gdy ty tam wyjesz do deszczu i wiatru czy może zdychasz gwałcony przez jakiegoś pedała albo podrzynamy tępym kozikiem; w każdym razie była jakaś nadzieja że cię już nie zobaczę; a potem zerwałem się żeby zahamować pociąg, bo przyszło mi nagle do głowy: Świdryga i Midryga, pomyślałem że my
— „Zaskoczyła ich na słońcu Południca blada”; jak myślisz, co by to mogło być u nas ta Południca? bo „poklękali wzajem” się nawet zgadza
— że my też, tak już, razem; Leśmian — mówił dalej And — to był świetny i niegłupi poeta, mimo iż nie przewidział że Świdryga może wyjść z pociągu po sucharki a tymczasem pociąg z Midrygą odjedzie; więc chciałem zahamować pociąg, ale on sam stanął.
A po chwili:
— No, rozmowa była słodka; znowu było coś co zaw-