And wtedy w tych podziemiach był w stadium końcowym jak myślę wyrywania się z tej pierwszej ramki, drugą szczęśliwie miał już wyglądało poza sobą i że obeszło się nawet bez tych chociażby skrytych złoceń. Ja chyba trochę podobnie.
Jeżeli już mowa tylko o tych dwóch (bo są i inne — i czy przypadkiem nie bardziej godne zastanowienia?)
tak? zastanowienia?: skąd, z jakich oddziaływań, kto, dlaczego? szukanie odpowiedzi? a jeżeli nawet będzie, to co?
— No właśnie: to co?
Aha, wracajmy. — Zaraz, czy ja tu goniłem w piętkę? — No, najwyraźniej. Lecz chciałem. Tak; chciałem sobie trochę pogonić. Ja. Ja nad tym panuję. Bo i jakże o gonieniu w piętkę można mówić nie goniąc samemu w piętkę? He he. Tak. Wracajmy. Jeszcze. Do lirycznych przypomnień
te ręce (myślałem) twarze czy szyje kobiet które tu widziałem nie mogą nikomu wmówić nic nieprawdziwego — jeżeli nawet ktoś w tym podziemnym mieście miałby nagle pragnienie popatrzenia trochę niżej lub wyżej miejsca w którym jest ta cała ich istota — wmówić nic nieprawdziwego, więc żadnej gorączki czy szaleństwa można się nie spieszyć idąc do którejś z nich można spokojnie pomyśleć że nawet jeżeli jej tam nie będzie zajęta jest w tej chwili już kimś innym to wypadnie poczekać że to do czego się idzie będzie trochę później, można się nie spieszyć nawet gdy się wie że spóźnienie wyklucza już spotkanie,
„przecież masz żonę” mówię do Anda odpowiadam na jego słowa, „miałeś żonę” poprawiam się bo to było tam a przecież tam już nie wrócimy, jednocześnie myśląc jeszcze: te dwie kobiety; to co widziałem jest zupełnym odsłonięciem, i nie tylko odsłonięciem dokonanym przez samą naturę lecz widziałem ich spojrzenia i ich zachowanie się i to nie miało nic z masek, jak u tamtych na powierzchni, nic z mylących zdobień tego właściwego przecież im wszystkim kurewstwa, myśląc a także przypominając sobie wrażenie od razu w momen-
Strona:Stanisław Czycz - Ajol.djvu/78
Ta strona została skorygowana.