Strona:Stanisław Grochowiak - Wiersze wybrane.djvu/201

Ta strona została uwierzytelniona.

Jakby, zaprawdę, trznadle i czyżyki
Niosły przez niebo Chustę Weroniki.

Jakby, zaiste, za tych drzew bukietem
Przydrożny strumień rozlewał się w Letę.

Wybacz więc: idę przez wioskę ściszony,
Biorę od ludzi zdawkowe ukłony.

Radziejowice, jesień 1968 r.