Strona:Stanisław Grochowiak - Wiersze wybrane.djvu/256

Ta strona została uwierzytelniona.

Więc niech będą błogosławione kościoły,
Stojące tam — i tu,
W ciemnych wądołach nocy: białe i opuszczone.

One wszystkie ośmielają duszę zwierzęcia. Bo one ją węszą,
Aż — och, wstrzymaj oddech! — pojawia się pierwszy
Zarys,
Zamysł zarysu,
Przeczucie zamysłu;
Dusza zwierzęcia zaczyna jaśnieć jak papierowy lampion słońca
W głębokich wodach chmur.
Dusza zwierzęcia prosi o pocałunek — wilgotny i mięsisty —
Albo o szpadę.

Tedy weź przedmiot:
Kamień,
Rzeźbę płonącą,
Twarz kobiety lub zbira
(Z pamięcią, że każde ma inny zmysł rodzenia)
I ciśnij — bez woli mordu — w to nadmiernie czułe
Błaganie o akt.

Dusza zwierzęcia pokryje się włosem.


II

I pójdą nerwy w las. A tam — na samym skraju
Purpurowy lisowczyk bizunem omiata niebo.
I pójdą nerwy w las. A tam — w płonącym bagnie
Kobieta nagą piersią jak półksiężycem świeci.