IV
Dołem przemyka staruszka. Hajże, to „przemyka”
Ma w sobie tyle prawdy, ile śnieg w kostnicy.
Lat sześćdziesiąt osiem, primo voto: Zgorzel;
Na voto secundo Ksiądz Proboszcz nie przystał.
Więc na co ten pośpiech? Na co to drapieżne
Rozgarnianie laską staromiejskich cebul?
A jest w tym zarówno upór nosorożca
I mdłość skazańca wiedzionego na szafot...
„Wszak zięć Bartłomiej przywieźli od Obór
Śliwki na placek. Ja mu niesę wełnę —
Będzie pończochy miał bielsze niż Żyd,
A latoś w baranki
Tylko niebo obrodziło”.
V
O rynnie osobno. Bo rynna osobna
Nigdy w moich wierszach nie stała tak naprzeciw
Słowom — jak krosnom w Gierymskiego płótnach;
Więc rynnę na bok;
Niech ją pies obwęszy.
Ale po prawej: tuż ponad portykiem
Dywan dźwiga kurze
Dwóch Insurekcji,
Takoż i Powstania: