Strona:Stanisław Grochowiak - Wiersze wybrane.djvu/268

Ta strona została uwierzytelniona.

Lecz tam przytomny, kiedy kto szalony
Rozgarnia śmierci pluszowe zasłony.


VII

Zacna Taszyńska zmarła w progu zimy,
To rak kobiecy wygnał ją przed bramę.
Wokół nie było ni księdza, ni Żyda.
Śnieg leżał na dachach.
Skwierczał gaz w latarni.

I stoi mocna. Kamienna. Zwieńczona portykiem.
Jak głowa kobiety w strzałach papilotów,
Która wzgardliwym objawia śmierć,
Mężnym zaś tarczę — z koroną Gorgony.