Izbę trzeba pochwalić. Stół z bierwion, bierwiono,
Które dzbanki nad kuchnią podświetla czerwono.
Ksiąg niewielki trybularz. Starych ilustracji
Dla smaczności welinu, linienia lustracji,
Przy krakowskim ratuszu sylwetka Kościuszki
Jak z dziejów relikwiarza wyjęta kość z puszki.
Potem kolejny szpargał. Na złotym szpargale
Dalibóg, okręciki biorą w żagle dale.
Jakże czół nastawiały zdobywcze okręty,
Na golfstromów wykręty, raf zmyślne okręty.
Skoroś taki ujarzmiał żaglowny frachtowiec,
Znajomość przedsięwzięcia, dojrzały fach dowiedz!
A owóż fotografia. Już nieboszczka — żona
Od patrzeń spopielona, ledwo zniknie, płona.
Jeszcze jeden na kliszy, starczy pocałunek,
Potem trzeba samemu jeździć po całunek.
Ot, i wilgoć nasiąka w zżółkłe siano wąsów;
Cyt, na poddaszu cisza. Czarownice śpią sów.