Strona:Stanisław Grochowiak - Wiersze wybrane.djvu/88

Ta strona została uwierzytelniona.
Requiem


Że nie ma miłości odczuwa się gorzko
Nie krzycząc (proszę)
Ale (proszę) zwykle
Zwykle w kolanach zanurzony szczęką
Z ostatnim włosem na krzywej łysinie

Wstaje się Stoi
Chcąc tym znaczyć dumę
Lecz godność świecy bywa chwalebniejsza
Dusza jest wówczas tak bardzo skostniała
Że marzną stopy

By w duży obraz
Oblec rzecz pomnijmy
Na gęstą śniegiem a płonącą Moskwę
W środku pożaru
Mały Napoleon
W pyszczku ogrzewał zsiniałe paznokcie