Uważam, że jedność osobowości jest czymś bezpośrednio danym — w tym różnię się od Corneliusa, który czyni jedność tę jakby pochodną od jedności innych kompleksów jakości np. przedmiotów (immanentnych), jakości postaciowych czyli formalnych (Gestaltqualitäten) w trwaniu itp.: one ją dopiero konstytuują w każdym momencie jej trwania. Można by podać pseudo‑definicję jedności osobowości jako „jakości postaciowej całego trwania“ (traktowanego tu jako coś w rodzaju jakiejś złożonej bardzo „melodii“, o różnych, nawet niewspółmiernych elementach), ale właśnie to określenie jej nie wyczerpuje jej treści, bo raczej musimy uznać — zaznaczając, że jakości i ich kompleksy i jedność osobowości stanowią niesamodzielne momenty jednego nierozdzielnego w rzeczywistości stanu rzeczy — że jedności poszczególnych kompleksów są funkcjami obejmującej je jedności osobowości, bez której byłyby nie do pomyślenia chyba jako kompleksy fizykalne, w urealistycznionym fizykalnym poglądzie, który jako taki, to znaczy poza swoją fikcyjnością właśnie, sensu określonego nie posiada, stając się materialistyczną metafizyką, poza swym właściwym obrębem. W jednolitych absolutnie terminach, bez zaakcentowania jego dwoistości, świat opisać się nie da — próby Whiteheada i Russella są według mnie beznadziejne, co postaram się szczegółowo na innym miejscu wykazać.
W jaki sposób istnieją „inne“ realności martwe, przedmioty świata zewnętrznego, takie układy jak systemy gwiezdne i — jeśli realistycznie fizykę traktujemy — atomy i elektrony, postaram się wykazać później, zaznaczając, że w samej fizyce trzeba być albo realistą, albo idealistą i nie można „tańczyć na dwóch nitkach“ pod pozorem wprowadzania — czysto werbalnego — pojęć monistycznych zaprowadzających niby jednolitoterminowy system ogólny.
Jest trzecie wyjście, kompromisowe, podobne do tego, które proponuję właśnie w beznadziejnym konflikcie między realizmem a idealizmem ontologicznym (w przeciwstawieniu do fizykalnych odpowiedników tych pojęć w poglądzie fizykalnym) ale o tym będę mówił później, zaznaczając, że można — o ile się jest do tego faktu zmuszonym — traktować np. elektrony, czy inne jakieś „rozciągłości w ruchu“ realnie w tym samym znaczeniu realności, z jakim traktujemy realności przedmiotów i gwiazd (tzn. że tu gdzie zaczyna się stół czy fotosfera np. jest coś innego, niż tam gdzie jej nie ma, nie określając co to jest), ale opisywać je w terminach nie mogących być realnie zinterpretowanymi w naszym pojmowaniu przedmiotów
Strona:Stanisław Ignacy Witkiewicz - Idealizm i realizm.djvu/16
Ta strona została uwierzytelniona.