śnionym być musi“ (kto postawił ten postulat explicite? — zdaje się nikt); owszem, ale chodzi o to, czy przyjmujemy za niewyjaśnialne to, co narzuca nam samo Istnienie jako coś ostatecznego, czy też to, co wymyśliliśmy sztucznie, aby pozornie tylko uchylić się od rozwiązania stawianych przez nie problemów realnych. A w obrębie tej pogardzanej w pewien sposób „empirii“ zupełnie wystarcza pojęcie „przyporządkowania“.
Ale o ile w poglądzie psychologistycznym przyporządkowania, takie a nie inne, wynikają jako konieczność ukonstytuowania świadomości bez tych przyporządkowań, które wylicza Cornelius w swojej „Psychologie als Erfahrungswissenschaft“ i w „Transcendentale Systematik“, jest niewyobrażalny ten byt sam w sobie, który dla idealisty jest czymś poza wszystkim, niczem nie uwarunkowanym, absolutnym — o tyle w poglądzie idealistycznym punktalna jaźń nie implikuje koniecznie problemu swej własnej konstytucji. A w jaki sposób doczepia się do tego ta — podwójna zresztą jako doświadczenie czegoś „bliżej“ bądź co bądź tej jaźni leżącego i świata zewnętrznego — empiria taka, a nie inna — on tego nie podaje. Na równi stosunku do obu jej stron („doświadczenie“ ciała, stanów psychicznych, uczuć i przedmiotów zewnętrznych) stosuje on swoje pojęcie przyporządkowania, chociaż w obu wypadkach ma ono zupełnie inne znaczenie: przyporządkowania psychologicznego i fizykalnego, między którymi oscyluje normalne pojęcie przyporządkowania życiowego, oparte o odproblemiony życiowy pogląd.
Ostatecznie idealista zawsze ma furtkę: sprowadzenia wszystkiego do przeżyć w imię poglądu psychologistycznego. Ale czemu w takim razie istnieje ten świat dany nam w poglądzie życiowym, a dalej w rozwiniętym z niego poglądzie fizykalnym — nie wiadomo: mogłoby go nie być wcale, a jaźnie istniałyby sobie dalej; mogłaby panować w nim zupełna dowolność, mógłby być jednym ciągłym cudem, w którym by nie panowały żadne przyczynowe czy funkcjonalne związki. Czemu nie jest tak właśnie, a jest to przyporządkowanie, takie a nie inne — czemu musi istnieć świat przedmiotów i musi na tle tego powstawać w umysłach myślących stworzeń jakiś w ogóle fizykalny pogląd, na to idealista nie ma nic do powiedzenia.
Widzimy więc, że eliminacja tajemnicy jest tu tylko pozorna — ulega ona przesunięciu na tle zasugestionowania się w pewnym kierunku, wyznaczonym przez właściwości samego Istnienia, jego „bifurkacji“ na (IP) i otaczający świat z (IPN)) złożony i to świat w istocie swej przestrzenno‑czasowy, w formy te, raczej jedną formę dwoistą nie to włożony jak w pudełko, ale wtopiony, z nimi jedność
Strona:Stanisław Ignacy Witkiewicz - Idealizm i realizm.djvu/27
Ta strona została uwierzytelniona.