nia dwóch gatunków materii jako takiego. Przeważnie przyjmują pierwotni ludzie świat dookolny raczej jako ożywiony, jako potęgę jakąś może niewyraźnie osobową (mana), ale w każdym razie niecałkowicie wyraźnie ślepą. Pojęcie powyższego rozróżnienia pojawia się już na tle pierwotnego pojęciowego przezwyciężenia koncepcji religijnych i nie od razu przybiera tę postać, w jakiej dziś je rozważamy.
Nie chcę zagłębiać się tu genetycznie w te różne „pra‑początki“, ponieważ mogę palnąć jakiegoś kardynalnego byka na obcych mi terenach tak szalenie ciekawych dociekań, na temat wytwarzania się pierwszych pojęć religijnych i filozoficznych. To jedno musimy skonstatować, że jakkolwiek sobie będziemy wyobrażali dalej rozwiniętą psychikę pierwotnego człowieka, to ma on z nami to wspólne, że jest odgraniczonym od reszty świata przestrzennie Istnieniem Poszczególnym, które ma pierwotnie za jedyną świadomość nieomal świadomość własnego ciała: jest to ten pierwszy dany nam bezpośrednio „przedmiot“, na mocy którego, w związku z początkowo nieokreśloną co do lokalizacji, chaotyczną, nieuporządkowaną masą wrażeń wzrokowych, tworzymy sobie pojęcia innych przedmiotów, „wcielając się“ w nie niejako przy pomocy projekcji (w fantazji oczywiście) naszych czuć muskularnych, organów wewnętrznych i tzw. „zaznaczonych ruchów“[1]. O tym istnieniu ciała w tym znaczeniu, jako pierwszego danego bezpośrednio przedmiotu i to danego w jakości wewnętrznego dotyku zupełnie inaczej, a jednak w dużych analogiach do innych przedmiotów; szczególniej dalej w związku ze wzrokiem i jego koordynacją z dotykiem zewnętrznym (a nawet wewnętrznym — exempl. poszczególne widzialne części naszego ciała), zapominają według mnie wszyscy teoretycy genezy przedmiotu — co specjalnie dotyczy fenomenologii Husserla — gdzie właściwie mamy „punktalną“ czystą świadomość i widzialne prawie tylko (z upośledzeniem dotyku) przedmioty zewnętrzne w różnych rzutach (Abschattungen), dla których to przedmiotów konstytucji i oglądania musimy stworzyć cały sztuczny aparat „aktów intencjonalnych“, zastępujących faktyczny stan rzeczy, który się odrzuciło jednak przy tym piekielnym (a pozornie naiwnym) „szprynglu“, tj. „epoche“. Wspomnienia, oczekiwania, doświadczenia jednym słowem, które tak słusznie w psychologistycznej koncepcji konty-
- ↑ Na tym polega też bezpośrednie odczuwanie rzeźby — dla którego (tj. zrozumienia tego, co rzeźbiarze nazywają „les plans intérieurs“) obraz wzrokowy, w którym nie można zawrzeć całości wrażenia, jest tylko pretekstem.