czucie wewnętrzne i dotyk a barwa, a nie takich jak barwa a dźwięk) i granicę między nimi. Nie widzę istotnej różnicy między takim reizmem, a machizmem, chociaż reiści nie przyznają „samoistnego bytu“ (w tym znaczeniu co psychologiści) jakościom.
Są jednak wypadki gdzie granica między rzeczami a samymi jakościami jako takimi w trwaniu trudna jest do przeprowadzenia[1]: zaczynając od pudełka przez plamę na murze namalowaną, a dalej rzuconą przez latarnię magiczną a kończąc na tęczy i niebie (gdzie tu jest to „coś“ mające właściwości?) i mgle w śnieżnej pustyni, dochodzimy do przekonania, że granice i kryteria są chwiejne, a powoływanie się na fizykę (jaką?) występuje wtedy, gdy inaczej wybrnąć nie można (rzeczywistość tonu jest rzeczywistością drgającego powietrza), przy czym, kiedy właśnie mamy na tej fizyce oprzeć się, nie jest dokładnie określone. Kwestia „napisów“ nie jest też dość jasna. Czemu napis namalowany jest rzeczywisty, a wypowiedziany (albo nawet: rzucony przez latarnię magiczną) nie — przy całym nominalizmie moim pojąć nie mogę, bo jednak chodzi tu o znaczenie, a nie o sposób podania, który jakkolwiek nieistotny, jest konieczny — zresztą ogólnie jakikolwiekbądź[2], ale jakiś określony w danym wypadku. Za cenę zbyt wielkich odstępstw od „komonsensu“ (na który też reizm się czasem, jak i na kwestie językowe, powołuje), otrzymujemy tu (pozorną) jednolitość poglądu na świat.
d) Realizm monadologiczny (inaczej materializm biologiczny). Tu muszę po bliższe wyjaśnienia odesłać zainteresowanych do mojej pracy „Pojęcia i twierdzenia implikowane przez pojęcie Istnienia“ względnie do streszczenia jej w 3-cim zesz. XXXVI Rocznika „Przeglądu Filozoficznego“, ale, ogólnie mówiąc, chodziłoby tylko o danie do zrozumienia, jak pojmuję obowiązkową według mnie wypełnialność obietnic realistycznych.
Otóż przede wszystkim, wobec niesprowadzalności materii żywej do martwej, musi być explicite podana jakaś teoria materii martwej, możliwa do pogodzenia z ogólną koncepcją fizykalną (a nie z jakimś jej mniej lub więcej ekstrawaganckim wypadkiem poszcze-
- ↑ Ja w ogóle dążę do likwidacji istotności problemu bezpośredniego, czy niebezpośredniego dania przedmiotu: kulka trzymana w ręku, czy kawał chleba w ustach są tu przypadkami rozstrzygającymi, o ile się nie będziemy upierali przy jakościach wzrokowych i uwzględnimy ciało. Rozwinięta jest ta teza w pracy „O pojęciu przedmiotu“ 1934 I–III.
- ↑ Jest to podobna kwestia jak problem nieistotności a konieczności np. świata zewnętrznego i uczuć życiowych w malarstwie i muzyce.