Strona:Stanisław Ignacy Witkiewicz - Leon Chwistek - Demon Intelektu.djvu/55

Ta strona została przepisana.

pista jeszcze wyższej od nieco marki i żalu, że właśnie nic takiego do powiedzenia właściwie nie ma. Wszystkie te sprzeczności zręcznie są zamaskowane dla laika, a z drugiej strony żaden fachowy filozof nie zechce zabrać się do tego wyczyszczenia stajni Augjasza, jaką jest krytyka "dzieł" Chwistka. Jest to zadanie "wdzięczne" jedynie dla mnie i muszę powiedzieć i filozoficznie i psychologicznie bardzo ciekawe, a w skutkach swych pożyteczne, ponieważ spełniego go może wielu omamionych i zachwiszczonych uchronić od zguby ostatecznej. Dowodzi to bogactwa, wewnętrznego, mrowiącego się od przeciwieństw artystycznej natury Chwistka, że mimo tytanicznej walki /"gigantic task", jak się wyraził w liście do Chwistka o jego pracy sam /!/ Bertrand Russell/ o systemy logiki, pozbawiony sprzeczności z chwilą kiedy tylko opuszcza błogosławioną i mlekiem i miodem płynącą krainę znaczków, sam nad sobą staje wprost dęba w dzikich sprzecznościach, do których doprowadzają go potworne kompleksy freudowskie i szarpiące go wrogie demony: sztuki, nauki, filozofji i logistyki „życia samego w sobie“. Jest to postać t. zw. "renesansowa", dla której ramy naszego życia są naprawdę zbyt ciasne i której brak wyładoań istotnych, przekształca zdrowodajne moxtury w najszaleńsze jady i omamiające trucizny. Chwistek produkuje zdrową odżywczą ciecz w głębi swej psychofizycznej istoty.Ale ciecz ta, przechodząc przez zawiły alembik jego twórczości, zaraża się wydzielinami pobocznych gruczołów i opuszcza organizm jako blekot I-ej klasy, który wtórnem działaniem zatruwa swego produktora i czyni zeń tylko tego potwora, którego tu właśnie "woma" opisujem. A główna potworność Chwistka polega na ten, że będąc nominalistą pojęciowym, nie jest przytem realistą — chyba w życiu, ale nie w filozofji a życie ma tę właściwość, że najwięksi nawet asceci, nawet samobójcy, są jeszcze większymi jego żuiserami, niż zwykłe bałaguły, tak zwane z rosyjska /ładnie to po polsku wychodzi/ "prożigatieli żiźni". Nominalizm nie może właśnie łączyć się z psychologizmem, negującym wszelką osobowość — nie chodzi tu tylko o "nierzeczywistość" i brak samodzielnego bytu pojęć, o dwojaką świadomość: hyletyczną i intencjonalną, ale też o ich genezę: muszą być jakieś stworzenia, żyjące społecznie, które znaków o pewnych znaczeniach używać zaczną i to jest podatkiem pojęciowości. Nominalizm implikuje genetyczność stanowiska w stosunku do kwestji pojęć. Ja w moim "systemie” /indywidualnym, he he?!/ wyrażam to twierdzeniem „pojęcie Istnienia nie implikuje w sposób konieczny /pojęcia "pojęcie", tylko jego możliwość pod pewnemi warunkami". Pojęcia są luksusom istnienia, wytworem pewnych gatunków Istnień Poszczególnych, stworzeń żywych — nożnaby pomyśleć istnienie bez takiego wypadku.