Strona:Stanisław Jachowicz - Wierszyki moralne.pdf/10

Ta strona została uwierzytelniona.
10

Choć się tam dumne gmachy, pałace niewznoszą,
Możesz serce rozrzewnić, napełnić rozkoszą.
Tam ubogi lud mieszka, wielu trud przyciska;
A jednak Boga chwalą i znoszą ludziska,
Znoszą, tak jak przystoi na wyznawców Chrysta;
Jeżeli łzę uronią, to ta łza tak czysta!
Niezbrudzona rozpaczą, z skargą niezmięszana,
Łza to świętéj pokory, łza to Chrześcijana.
Gdy idę tą ulicą, przed oczy mi staje
Ojciec, co krzewi w sercu święte obyczaje.
Co od ust odejmuje chléb oblany łzami,
A wysyła chłopczynę do szkoły z książkami.
Ta poczciwa dziewica, co ma ufność w Niebie,
Pracuje w obcym domu, mogąc bydź u siebie:
Tém niesie swym rodzicom pomoc i ulżenie.
O! wysoko ja kładę takie poświęcenie.
Tu mieszkaniec nad Wisłą, jak wróbel na dachu:
W czasie strasznéj powodzi umiéra ze strachu.
A czemu? bo go tanie komorne znęciło,
A o trwodze natenczas ani mu się śniło.