Strona:Stanisław Jachowicz - Wierszyki moralne.pdf/8

Ta strona została uwierzytelniona.
8

Co to pod ich razami stękało kowadło,
A pomagali chętnie, jak tam komu padło.
Chwalili Pana Boga, o złem niewiedzieli,
Chętniéj na nabożeństwie, niż w karczmie siedzieli.
Było-to, Panie, pomnę, czwartego augusta:
Młodzież się na przechadzkę wybierała pusta;
O fiu! fiu! było w głowach, Majstra idąc torem,
Niechciało mi się wtedy rozstawać z nieszporem.
Więc do Panny Maryi na processyę spieszę,
Śliczną nauką wiary młode serce cieszę,
A tak mi wtedy błogo, tak roskosznie było,
Tak się wszystko pobożnie w kościele modliło,
Że do dziś jeszcze mile wspominam ten czwarty.
Nieżal mi, żem się wtedy oddalił od kwarty:
Bo ja dotąd nielubię, gdzie szklankami dzwonią;
W kościele, mówią, ludzi aniołowie bronią,
I tak się właśnie stało. Moi przyjaciele
Wtedy cóś pogubili, natracili wiele,
Ja grosza niestraciłem; wróciłem do pracy,
Jeden grosz położywszy w kościele na tacy.