Strona:Stanisław Karwowski - Historya Wielkiego Księstwa Poznańskiego T1.pdf/143

Ta strona została przepisana.

godniej urządzi. Poczem wybiegł z wielkim pośpiechem, zostawiając nas wszystkie na środku sali, oglądające się wokoło i czekające z niecierpliwością przyszłego naszego losu przy jednej ciemno się palącej świeczce. W tem drzwi się z trzaskiem otworzyły i wchodzi ogromnych rozmiarów snopek grochowin, a w nim ukryty Bartosz, który, rzuciwszy go pod ścianę, zaręczał nam, że jak najwygodniejsze uściele nam łoże. My młode chichotki i Polki zaczęłyśmy skakać z radości i obiecywać sobie doskonały nocleg, ale zgorszenie Francuski było bez granic, nigdy bowiem nie widziała nic prócz eleganckiej i cywilizowanej z miękkiemi i szerokiemi łóżkami Francyi.”
„Wtenczas nikt jeszcze nie znał materaców ze sprężynami, a nawet i włosiane — dodaje pani Mańkowska — byłyby uchodziły za grzech śmiertelny i miękkość nie do darowania szczepowi słowiańskiemu, słowem za naganne dogadzanie grzesznemu ciału.”
Jeszcze prościej niż hotel Langnera był urządzony hotel Krakowski przy ulicy Wodnej, do którego zajeżdżała mniej zamożna szlachta.”

Reduty. Pierwsze kasyno poznańskie.

Słynne były przed r. 1830 reduty leszczyńskie, które odbywały się na pierwszem piętrze hotelu de Pologne. Zjeżdżało się na nie obywatelstwo wiejskie z jakie 10 mil wokoło, a uświetniał je swoją obecnością książę-generał Sułkowski z małżonką.
Reduty i bale składkowe w hotelu Saskim w Poznaniu, zwłaszcza podczas jarmarków świętojańskich i w karnawale, ściągały nader liczną publiczność. Była tam w podwórzu, po lewej stronie od wejścia, sala, przez lat wiele największa w mieście, chociaż bardzo niedogodna i niepokaźna. Na tej sali postanowiło obywatelstwo w karnawale 1828 r. wyprawić wielki bal na część księstwa namiestnikostwa. Pewien kapitan artyleryi podjął się salę do tej uroczystości odpowiednio urządzić i przyozdobić. Jakoż udał się tam kilka dni przed balem. W tem gdy jeden z jego ludzi, stojąc na drabinie, wbijał hak w środkową belkę, naraz z strasznym trzaskiem załamał się cały sufit; większa część dachu i ściany zwaliły się na podwórze, a kapitana i jego ludzi zgniotły spadające gruzy i sypiąca się z góry nawała zboża. Parę tysięcy wierteli tego zboża, które były