Strona:Stanisław Karwowski - Historya Wielkiego Księstwa Poznańskiego T1.pdf/249

Ta strona została przepisana.

Ruch był na ulicy znaczny, ale szczególnie zwrócił na siebie uwagę powóz tętniący, który z hukiem spieszył końmi pocztowymi od miasta. Patrzałem na niego pilnie i widziałem, jak do mnie dojechał i z łoskotem wpadł w rynsztok tak nagle, że słudze za powozem na tłomoku siedzącemu flinta puściła i wystrzeliła. Nadbiegło parę ludzi na odgłos wystrzału i znaleźliśmy przybitkę od naboju, którą wielu oglądało.”
Generał Müffling pragnął wiedzieć, co sobie myślał Karkuszewski, widząc powóz pędzący.
„Wej ślachta — odrzekł — ciesząc się, golnęła wina i z ukontentowaniem dąży do domu.”
„Ale z czego miałaby się cieszyć?” — zapytał Müffling.
„Z tego pewnie — odparł Karkuszewski, wedle mego zdania, że jednego Prusaka mniej.”
Karkuszewskiego bez nagrody odprawiono do domu, a generał Rauch, powstawszy, zaczął się wymawiać i uniewinniać, że po wyrazach, jakich cesarz użył do księcia Paszkiewicza, nie śmie i nie może jechać do Petersburga, bo wypadałoby powiedzieć, że się rzecz ma wcale inaczej. Na to odpowiedział Müffling, że on jako prezes komisyi śledczej nie może dawać przepisów Rauchowi, który ma osobne zlecenie od króla; niech więc robi, co myśli. Najprzód pojadę napowrót do Berlina”, rzekł Rauch, ukłonił się i wyszedł.
Po jego odjeździe Müffling kazał nająć u powoźnika podobny zupełnie powóz i równie ciężki, jak miała kancelarya rosyjska, wziąć konie pocztowe i jechać szybko od mostu przez Chwaliszewo. I przekonano się, że powóz gwałtownie się zatrząsł nagłym zjazdem w rynsztok i że mogła wskutek tego wstrząśnienia łatwo puścić strzelba. Poczem opisano i wyrysowano miejsce jak najdokładniej.
Następnego dnia radca Noah pojechał do Paszkiewicza dla wybadania istotnego stanu rzeczy, ale Paszkiewicz źle go przyjął. „Czego chce?” zapytał. „Radbym widzieć ten powóz, odparł Noah, i płaszcz przedziurawiony, oraz pomówić z urzędnikami, który w powozie jechali.” „A to po co? Powóz zaraz został porąbany, płaszcz zniszczony, a urzędnicy pojechali do Petersburga.”
Ponieważ Noah nic nie sprawił, wybrał się do Warszawy Dunker. Ale Paszkiewicz przywitał go słowy: „Właśnie jadę do Skierniewic na polowanie, możesz jechać także.”