Strona:Stanisław Karwowski - Historya Wielkiego Księstwa Poznańskiego T1.pdf/423

Ta strona została przepisana.

wołały w nim tem większe sympatye do uciśnionego ludu. Chociaż Willisen był pruskim patryotą i nawet dla swego stanowiska nie bywał w polskich towarzystwach, wysłano taki o nim raport do Berlina: „Jest prawdziwem nieszczęściem dla prowincyi poznańskiej, że polscy rewolucyoniści zyskali w Willisenie mądrego i zręcznego przywódcę. Jawnie występuje jako przeciwnik rządu i znajduje ogólny poklask.”
Po 9 latach pobytu w Poznaniu, przeniesiono go do Wrocławia, gdzie 1848 r. otrzymał stopień generała brygady landwery.
Jak szlachetnie mąż ten myślał, wynika ze słów jego, iż zdolność przejęcia się nieszczęściem innego ludu jest pewną rękojmią miłości ojczyzny, oraz z listu otwartego, który ogłosił w odpowiedzi na zjadliwe zaczepki majora Voigts-Rhetza. W liście tym taki zachodzi ustęp:
„Nigdy nie mogłem pozbyć się przekonania, że nasze panowanie nad Polakami na niczem innem nie opiera się jak na gwałcie i że to nakłada na nas niezmierne obowiązki, przedewszystkiem wiecznej łagodności, ciągłego przebaczania i zapomnienia.”
Zaraz po przybyciu swojem do Poznania, 5 kwietnia, udał się Willisen do generała Colomba, ale na nieszczęście nie zastał go w domu, a służący zaniedbał donieść panu swemu o odwiedzinach. Colomb czuł się bardzo obrażonym rzekomym nietaktem generała Willisena, który stopniem wojskowym stał niżej od niego, i to wpłynęło bardzo ujemnie na stosunek ich wzajemny. Colomb wszystkie usiłowania Willisena krzyżował. Widocznem było, że chciał udaremnić misyą jego i przemocą stłumić ruch narodowy w W. Księstwie Poznańskiem bez względu na to, co ministrowie w imieniu króla obiecywali Polakom. Winą było rządu, że Willisenowi nie dał dyktatorskiej władzy.
Willisen w ten sam wieczór, kiedy przybył do Poznania, nie poradziwszy się nikogo, taką oddał do drukarni odezwę, którą nazajutrz, 6 kwietnia, ogłoszono:
„Przyrzeczona przez N. Pana reorganizacya prowincyi ma się rozpocząć: mam potrzebne ku temu pełnomocnictwo. Tuszę sobie, że w trudnem tem przedsięwzięciu wspierać mnie będzie zaufanie całej ludności; gdybym tej nadziei nie miał, nie byłbym się nigdy podjął tego zresztą tak zaszczytnego polecenia.”