Strona:Stanisław Karwowski - Historya Wielkiego Księstwa Poznańskiego T1.pdf/428

Ta strona została przepisana.

Czas wypełnienia warunków zostawia się do 11 kwietnia.
Odezwę swą zakończył Willisen temi słowy:
„A teraz zwracam się jeszcze raz z usilną prośbą do tych wszystkich, którzy drogą swą ojczyznę kochają — apel, na który polskie serce nigdy nieczułem nie pozostaje — aby się spokojnie poddali tym rozporządzeniom. A im prędzej pokój przywrócony będzie, tem prędzej odbędzie się narodowa reorganizacya, a zwłaszcza obiór polskiego naczelnego prezesa i obiór landratów, za co ręczę najświęciej z całem współczuciem, jakie zawsze w piersiach moich żywiłem dla losów Polski, a którego, jak wszyscy wiedzą, nigdy się nie zaparłem. To mi jednak też nadaje prawo żądać, aby zapewnieniom moim ufano, moich rozporządzeń usłuchano. To prawo wobec was Polaków roszczę sobie z zupełnem zaufaniem. Co powiedziałem, ma się stać prawdą. Będę się jednak mniemał uprawnionym, moją misyą, która jest pokojową, uważać za ukończoną, jeśli gdziekolwiek trzeba będzie użyć przemocy. Sposoby, aby tego nie było potrzeba, w waszych spoczywają rękach.”
Dnia 10 kwietnia Willisen, otrzymawszy od Colomba za pośrednictwem arcybiskupa Przyłuskiego jeden dzień zwłoki, opuścił Poznań w towarzystwie Libelta i Stefańskiego jako członków komisyi reorganizacyjnej, by skłonić Polaków do rozejścia się. W Tulcach zatrzymał się, Libelta zaś i Stefańskiego wysłał do obozów.
Zdziwienie ich było niemałe, gdy się w Wrześni przekonali, że znaczna większość oficerów z dowódcą Józefem Garczyńskim na czele skłonną się okazała do pójścia za ich radą. Tak było i gdzieindziej. Ze wszystkich dowódców jedyny tylko Feliks Białoskórski trzymał się ściśle rozkazów Mierosławskiego, który ani myślał ustępować. Sam Mierosławski udał się do Wrześni i skłonił Garczyńskiego do cofnięcia danego Libeltowi i Stefańskiemu przyrzeczenia, a dowiedziawszy się 10 kwietnia, że nazajutrz generał Duncker miał uderzyć na Środę, w tę stronę skierował wszystkie siły i pospieszył do Środy, gdzie nocą gorączkowe czynił przygotowania do odparcia nieprzyjaciela.
Tymczasem generał Wedell, nie otrzymawszy wiadomości o 24 godzinnej zwłoce, ruszył 10 kwietnia na Trzemeszno. Major Słubicki z bardzo małemi siłami stawił opór. Przez wy-