Strona:Stanisław Karwowski - Historya Wielkiego Księstwa Poznańskiego T1.pdf/480

Ta strona została przepisana.

szyński i Drozdowski. Rannych dobijali Prusacy, pomiędzy innymi zakłuli bagnetami Rocha Karczewskiego.[1]
Wtem natarł gwałtownie ostatni oddział kosynierów pod wodzą samego Oborskiego. Popierani przez strzelców, dzielni chłopi parli przed sobą Prusaków, przeciwko którym równocześnie posunął Mierosławski swe lewe skrzydło.
Już zmierzch zapadał, wieś stała w płomieniach. Wtem uderzono w dzwony po wsiach okolicznych, a na ten znak lud zaczął pokazywać się nad brzegiem borów na tyłach Prusaków, którzy, nie mogąc podołać Polakom, rozpoczęli odwrót. Jazda polska pod Brzeżańskim, niezatrzymywana, minęła ich bokiem i dla odcięcia im odwrotu zapaliła Gulczewko. Omijając wieś w płomieniach, uciekali Prusacy przez pola.[2]
W odwrocie utknęło jedno działo pruskie w błocie.[3] Kosynierzy rzucili się na nie, ale widząc pędzących na siebie huzarów pruskich, szybko utworzyli czworobok i odparli nieprzyjaciela. Tymczasem piechocie pruskiej udało się uprowadzić działo.
W nocy chciał Mierosławski napaść na Prusaków we wsi Czeluścinie, gdzie się zatrzymywali na chwilę, ale napad nie udał się z powodu czujności placówek pruskich. Odetchnąwszy cokolwiek w Czeluścinie, pomaszerowali Prusacy pospiesznie do Gniezna, gdzie stanąwszy nad ranem, ogromny roznieśli postrach wśród żydowsko-niemieckiej ludności.
Straty Polaków w bitwie pod Wrześnią, w której Mierosławski więcej okazał przytomności umysłu, niż pod Miłosławiem, wynosiły około 500 ludzi w zabitych i rannych; ilu ludzi stracili Prusacy, niewiadomo.

Ostatnie czyny Mierosławskiego.

Po bitwie pod Wrześnią, wyruszył Mierosławski, mając jeszcze około 3000 ludzi, ku Gnieznu. Ale Brzeżański, który szedł w przedniej straży, uważając pochód wojska na Gniezno, gdzie stało dużo wojska pruskiego, za szaleństwo, zwrócił się

  1. Opowiadanie jednego z naocznych świądków. Gazeta Polska, nr. 72 i nr. 79.
  2. Moraczewski, 137—139.
  3. Schmidt, 339.